Autor Wiadomość
Makoto
PostWysłany: Sob 22:30, 30 Gru 2006    Temat postu:
 
<jedna jej brew podjechała do góry>
- Rum, sake, whisky i wszelkie inne trunki znajdziesz w karczmie.
<kiwnęła głową, uśmiechając się z lekka>
- Istna utopia i alkoholowe El Dorado.
<potwierdziła słowa Sashy na temat Lossehelin>
Sasha
PostWysłany: Sob 22:23, 30 Gru 2006    Temat postu:
 
- Niemal wszystko? - w tym momencie przez jej oczy przebiegła dziwna iskra. - W takim razie zostaję tutaj. Wszak to niemal arkadia! Istny raj! - pokiwała szybko głową. Zamrugała kilka razy, po czym sięgnęła do swej torby i wyciągnęła z niej piersiówkę. Pociągnęła zdrowy łyk, czego skutkiem był rum płynący po twarzy. Sasha jednak niezrażona wyciągnęła białą jak śnieg chusteczke i wytarła brodę z trunku. Po chwili schowała obie te rzeczy spowrotem do torby.
- Rum też się znajdzie? - spojrzała na Mako z nadzieją w oczach.
Makoto
PostWysłany: Sob 21:57, 30 Gru 2006    Temat postu:
 
<Makoto uśmiechnęła się lekko i kiwnęła głową>
- Zaiste, piękna to kraina i na piękną nazwę zasługuje. Najwyżej w moich oczach.
<zaśmiała się krótko, po czym oparła dłoń na biodrze i przechyliła lekko głowę, nie przestając patrzeć na dziewczynę>
- Lossehelin zaskakuje każdego dnia. Co możesz tutaj znaleźć? Niemal wszystko, wedle życzenia.
Sasha
PostWysłany: Sob 21:35, 30 Gru 2006    Temat postu:
 
- Loss... Losse... Lossehelin! - w końcu udało jej się wymówić nazwę owej krainy bez połamania przy tym języka. - Nno, to cieszę się, że znalazłam się w krainie która ma tak piękną nazwę, ale czy w niej jest coś równie pięknego? W sensie, co mogę tu znaleźć? - Przeniosła zamglone spojrzenie swych oczu na kapłana. Jemu również się ukłoniła chociaż już nie tak bardzo. Nie odczuwała w stosunku do niego takiego resepktu jak do Makoto.
Znów spojrzała na Damę w Bieli i wyciągnęła dłoń.
- Makoto - w tym momencie odhaczyła jeden palec spoglądając gdzieś do góry jakby zastanawiając się. Po chwili zerknęła na mężczyznę, odhaczając drugi palec. - Arison. Postaram się zapamiętać.
Arison
PostWysłany: Sob 21:23, 30 Gru 2006    Temat postu:
 
-Ty również witaj, Makoto, wybacz ale Cię nie zauważyłem-
Makoto
PostWysłany: Sob 21:14, 30 Gru 2006    Temat postu:
 
- Kraina ta Lossehelin. Witamy w naszych skromnych progach.
<uśmiechnęła się lekko. Dopiero po dłuższej chwili zdołała przenieść wzrok z dziewczyny o dość nietypowym wyglądzie na Arisona>
- Witaj, Arisonie.
Arison
PostWysłany: Sob 21:04, 30 Gru 2006    Temat postu:
 
-Przyszedł od strony Świątyni-Witaj Sasho. Jestem Arison, kapłan Yoake-powiedział i oparł się o drzewo-
Sasha
PostWysłany: Sob 20:58, 30 Gru 2006    Temat postu:
 
Oczom Makoto ukazała się dziewczyna Była dość wysoka, nawet harmonijnie zbudowana chociaż często jakby przygarbiona. Dobre wrażenie burzy również jej lumpowaty krok oraz ręce w kieszeniach. Z pzrodu odziana była w złoty napierśnik inkrustowany czarnymi perłami w formie wielorękiej nagiej kobiety. Jej oczy wyglądają jakby zapożyczyły barwę od morza, po którym pokochała żeglować. Nieco rozbiegane i zasnute mgiełką. Owe oczy są przozdobione barwnym makijażem przywodzącym na myśl kolory pawich piór. W czarne, jakby buntujące się grawitacji i żyjące własnym życiem włosy wplecione zostały kwiaty, tj. róże i nenufary. Wpięła w nie diadem w formie małej srebrnej korony.
Uśmiechnęła się do dziewczyny pokazując rząd równych zębów który urozmaicała złota 'czwórka'.
- Witaj Makoto - ukłoniła się, co jednakowoż przy jej sposobie poruszania wyglądało dość komicznie. - Jam jest Sasha Iknas - zełgała bez mrugnięcia okiem. Przejechała dłonią ozdobioną w liczne pierścienie po włosach.
- Czy mogłabyś mi powiedzieć w jakim to miejscu się znalazłam?
Makoto
PostWysłany: Sob 19:49, 30 Gru 2006    Temat postu:
 
- Kogóż to tym razem los ze sobą przywiódł?
<pogodny głos Makoto rozległ się gdzieś zza pleców przybyłej. Elfka, jak zawsze, odziana była w śnieżnobiałe szaty, a na twarzy malował się pogodny, acz lekki, uśmiech>
- Erende vil aep Lossehelin.
<przywitała dziewczynę i wolnym krokiem ruszyła w jej kierunku>
- Imię moje Ninde isilra, choć wszyscy zwą mnie Makoto.
<przedstawiła się nieco szarmancko>
Sasha
PostWysłany: Sob 19:24, 30 Gru 2006    Temat postu: Sasha
 
Imię: Sasha
Nazwisko: W zależności od potrzeb właścicielki.
Rasa: Człowiek z domieszką krwi elfa.
Klasa: Ogólnie wiedzie życie pirata i hulaki, bywa czarująca jak czarodziej, bezpośrednia jak złodziej z ręką w Twojej kieszeni i skryta jak skrytobójca, w razie potrzeby sypnie Ci w twarz cynamonem i pieprzem, jeśli właśnie coś pichciła, lub rzuci się w wir walki ze sztućcami w ręku. Jej zdolności nekromanckie polegają na tym, że swymi czynami sprawia, że jej przodkowie przewracają się w grobie.
Wiek: ok. 23 lat
Historia: Niegdyś znajdowała się na wyższych szczeblach hierarchii, życie zmusiło ją jednak do zejścia kilku stopni w dół. Nie mówi zbyt chętnie o swojej rodzinie, właściwie w ogóle nic o niej nie mówi. Wiadomo jednak, że jej korzenie tkwią w jakimś bogatym rodzie. Jej rodzina od początku traktowała ją jak czarną owcę, szczerze – zatruwali jej życie, a ona im. Wzajemne unieszczęśliwianie się skończyło się wraz z tym jak Sasha uciekła z domu. No i w ten sposób trafiła do wielkiego miasta.
Zawsze trochę ją bawiło, że w przybyszach do dużych metropolii, znakomitą część stanowią pseudobohaterowie "szukający pracy". Taak, ale to szukanie pracy w ich mniemaniu ogranicza się do czekania na niebanalne zlecenia, typu niebezpieczne misje w poszukiwaniu jakiegoś pseudoniebezpiecznego seryjnego mordercy, wybicie hordy hobgoblinów plądrujących pola kapusty okolicznych wieśniaków i takie tam inne zadania, po których stają się zaraz znani i lubiani. Żaden z tych butnych herosów nie da się zagonić do innej, bardziej hańbiącej pracy typu rozładunek ryb w porcie, bo to nie dla nich. A skąd. Próżne bożyszcza.
Sasha zdążyła już w życiu skosztować wielu rzeczy. Co prawda próbowała machać mieczem, warzyć ziółka i leczyć ludzi (z odwrotnym skutkiem), zajmować się handlem czy przemytem (z czego to drugie dostarczyło jej większej frajdy) jubilerstwem, a także tępieniem szczurów za marny grosz. Kiedyś nawet wstąpiła do dwóch gildii, ale dopiero później zorientowała się, że nie było to najlepsze posunięcie, zwłaszcza, że celem obu organizacji było zwalczanie siebie nawzajem. Czy jest złodziejem? Oj tak, próbowała parę razy lepkiej roboty i nawet nie wychodziło jej to najgorzej. Już od najmłodszych lat fascynowała ją natomiast magia. Z braku posiadania nad sobą skrzydeł jakiegoś mistrza, została jednak samoukiem. W chwili obecnej zna kilka zaklęć, które nijak ułatwiają jej życie, aczkolwiek jest dumna ze swych osiągnięć. Umie rzucić zaklęcie na wiązanie sznurowadeł, wzniecenie ognia na palcu i ożywienie łyżki.
Mimo wszystko, jednak musiała opuścić owe miasto gdyż narobiła sobie w nim zbyt wielu wrogów, którzy nieustannie na nią czychali za każdym rogiem. Tym właśnie sposobem trafiła do Lossehelin.
Aha, to doskonały poszukiwacz przygód. Z reguły nie odmawia propozycji współpracy jeśli widzi w tym jakąś większą korzyść dla siebie. Zawsze może się przydać, wkońcu posiada doświadczenie w tak wielu dziedzinach... no i zna zaklęcie na przywołanie mrówkojada.
Aktualny ekwipunek: Sasha posiada zawsze przy sobie swoją czarną torbę na ramię, uszytą z dziwnej skóry pokrytej łuskami, z klamrą w kształcie pięciopłatkowej róży. W torbie posiada takie rzeczy jak : dziennik, małą piersiówkę z rumem, składany wachlarz z szylkretu, kilka wytrychów-jakby-co, kompas oraz pudełeczko z czekoladami, których kształt usprawiedliwia ich nazwę : "Suteczki Bogini". Do łydki ma przymocowany sztylet motylkowy "Ćma", który żyje własnym metalicznym życiem. To jedyny magiczny przedmiot jaki posiada. Bo gadające sztylety, a do tego perwersyjne sztylety, które podczas zadawania ciosu krzyczą "mocniej, mocniej, taaak!", plus - mają zarazem wstręt do krwi, są raczej magiczne. Normalne sztylety tego nie robią. Na plecach ma przymocowany rapier "Pazur" (umie nim podrapać) z rączką w postaci owijającego się wokół dłoni ogona węża i motywem nenufaru na klindze. Rapier jest bardziej nadzwyczajny niż przeciętnych niezwyczajny rapier. Jest w nim coś zupełnie nieoczekiwanego i niezwyczajnego. To jego niemagiczność. Machając nim bowiem, można prędzej poczuć rosnące na rękach pęcherze, aniżeli wszechogarniające uczucie boskości i mocy, która czyni z ciebie młodego herosa. Przy pasku nabijanym stożkowymi ćwiekami kołysze się kilka sakiewek, w których ponoć nosi komponenty do zaklęć. Jako, że jednak czary to nie jest jej, ekhm, najmocniejsza strona używa ich jako przyprawy do zup (których notabene też gotować nie umie).
Zwierzaki i chowańce: Cyn'Amon. Sasha ma chowańca, którego nie ma. Tak, tak, jeszcze raz, byś to pojął. Ona go ma, ale jego nie ma. Znaczy chowańca nie ma. W sensie takim, że ona go posiada, ale nie ma co do tego nigdy pewności. Chowaniec jest niewidzialny, ale można go usłyszeć i dotknąć. Wnioskując po puszystym futerku, ogonie i kształcie uszu, można stwierdzić, że to kot. Gardła sobie jednak nie podrzynam.

Powered by phpBB © 2004 phpBB Group